wtorek, 13 sierpnia 2013

5. You belong with me...

Najgorszą sytuacją jest ta, kiedy nie potrafisz podjąć właściwej decyzji. Wciąż rozważasz możliwe opcje, choć w podświadomości klamka już dawno zapadła. Przekonujesz się do jednej, a nagle nasuwa się druga burząca cały konspekt. Błądząc bez żadnego założenia nigdy nie osiągniesz celu. Dlatego musisz się zmotywować i zadecydować. Dojść do czegoś korzystnego dla wszystkich. W przypadku Weroniki najlepsze byłoby porzucenie wspomnień i podchodzenie do Maćka z dystansem. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nie mogła dopuścić do tego, by znów przyzwyczaić się do jego obecności. Najwięcej bólu sprawiał fakt, że był jej bardzo bliską osobą, a ona jest dla niego zupełnie obca. Odsłoniła rolety z nadzieją zażycia króciuteńkiej kąpieli słonecznej. Ku niezadowoleniu, zamiast błękitnego nieba ujrzała ciemne chmury zwiastujące burzę. Choćby pioruny trzaskały ze wszystkich stron, Łukasz i tak drugi raz z rzędu nie odwołałby treningu. Zresztą ten dzisiejszy był ostatnim na skoczni, bo jutro cała ekipa wraca do Polski. Wyciągnęła z szafy ubrania przeznaczone na chłodniejsze dni. Później spięła włosy w koka i przeciągnęła rzęsy tuszem. Po włożeniu zielonych conversów, była w pełni gotowa na śniadanie. Tym razem do jadalni zeszli na równi z Austriakami. Dosiadła się do stolika przeznaczonego dla naszej kadry.
 - Słyszeliście to wycie w nocy ? - gorączkowo dopytywał Kamil.
 Dziewczyna spała jak zabita, więc żadne odgłosy do niej nie doszły. Mimo to, w skupieniu przysłuchiwała się rozmowie. 
- Pełnia to i wilkołaki wychodzą - Kłusy poważnie popatrzył na Stocha.  
- To było wycie ?! Myślałem, że to ty tak chrapiesz - wypalił Krzysiek. 
- Ha ha ha - Kamyk zaczął ironicznie się śmiać - doprawdy zabawne. 
Trener spóźnił się o 10 minut, co było do niego niepodobne. Mina nie wróżyła nic dobrego. Bez słowa przywitania zasiadł za stołem unikając wzroku podopiecznych. Po posiłku zarządził, że za kilka minut każdy ma być gotowy. Bała się po dwóch niewinnych słowach wypowiedzianych przez szkoleniowca - 'Musimy porozmawiać'. Po powrocie miała stawić się w jego gabinecie. Wszystko przebiegało tak jak zwykle. Z całym sztabem oceniali skoki, zwracając uwagę na każdy drobny szczegół. Pointner znowu obserwował Zuzę, czego miała serdecznie dość. Wciąż był zagadkowym człowiekiem, którego celów nie potrafił do końca rozgryźć. Wykorzystał chwilę, gdy podeszła do sprzętu, by zapoznać się z wynikami Krzyśka:
 - Podoba ci się ta praca, prawda ? - próbował się uśmiechnąć. 
- Owszem - odpowiedziała lakonicznie nie chcąc kontynuować dalszej wymiany zdań. 
- A dużo płacą ? - Nie poddawał się. 
- To przecież nieistotne. Ważne jest to, że robię to, co lubię. 
- W kadrze Austrii dostałabyś na pewno dużo więcej pieniędzy. 
- Sugerujesz coś ? 
- Nic. Tylko bez pewnej karty długo u Polaków nie popracujesz.
Odwróciła się na pięcie i zdenerwowana wróciłam do swoich współpracowników. Największą uwagę poświęcała dwóm skoczkom. Maćkowi wspinającemu się na co raz wyższe szczeble kariery oraz Thomasowi odzyskującemu formę po zimowych kontuzjach.
W skokach niektórych Polaków brakowało potencjału z sezonu zimowego. Nie martwiła się, bo u Austriaków było podobnie. Na lepsze efekty najwyraźniej trzeba poczekać. Dzisiejsze spotkanie z tajemniczym nadawcą wiadomości nie dawało szatynce spokoju. W sumie doszła do wniosku, że chłopcy chcą odegrać się za pobudkę i zabawić moim kosztem, ale jakoś nie pasowali do takiej roli.
Tak jak się spodziewali z ciemnych chmur zaczęły skapywać drobne kropelki wody. Co raz częstsze powiewy wiatru sprawiały, że głęboko zatapiała się w kadrowym dresie. Zarzuciła kaptur i pobiegłam skonsultować się z Kruczkiem. W tle słyszano odgłosy nadchodzącej burzy, a niebo co jakiś czas rozdzierały pioruny. Nim opuścili teren skoczni, deszcz nie pozostawił na ich ubraniach ani suchej nitki. Miała nadzieję, że zachmurzenie jest tylko przejściowe, a wyładowania atmosferyczne niedługo się uspokoją. Cała sytuacja przypominała niezaplanowaną ewakuację. Skoczkowie, którzy chwilę temu rozpinali kombinezony w pośpiechu zarzucali bluzy. Biegli ile sił w płucach, by jak najszybciej dotrzeć do celu jakim był ośrodek. Tak właśnie można było scharakteryzować kadrę. Zwykle stawiali na 'spontan' nie zważając na komentarze ze innych. U  współlokatorów bywało różnie. Doskonale znała ich prywatnie. Nie stronili od żartów, choć zawsze potrafili określić powagę sytuacji. Wszystko musiało być dokładnie zaplanowane, a rzadko kiedy robili cokolwiek bez wiedzy i zgody trenera. Na pozór idealni jednak rola najlepszych, ułożonych pupilków Alexa zaczynała ich męczyć. Wypowiadając się nawet w 1/10 nie byli tak swobodni jak Piotrek. Ważyli każde słowo jakby mały błąd mógł doszczętnie zniszczyć karierę. Poczuła jak silne dłonie spoczywają na jej twarzy. Doskonale wiedziała do kogo należą i dlaczego znalazły się w tym miejscu. Nie była zaskoczona, gdy stanął przed nią wysoki blondyn uśmiechnięty od ucha do ucha. Rozmyślał nad kolejnym łobuzerskim pomysłem i zastanawiał się jak go przekazać. Złapał Weronikę  za rękę i prowadził w przeciwnym kierunku od innych co chwila posyłając zagadkowe spojrzenia.  Nie zdziwiłaby się gdyby ni  stąd ni zowąd przypiął jej narty i zaprowadził na belkę startową, bo w jego głowie zrodziła się kolejna postrzelona myśl. Rozwiązał bandamkę zdobiącą włosy i przykrył nią oczy przyjaciółki. Idąc obijali się o przechodniów, którzy obrzucali ich pełnych pogardy spojrzeniami. Dostrzegał je tylko Morgi, ale ani trochę nie zawracał sobie nimi głowy. Czekał na słowa protestu, ale ona cierpliwie stąpała obok niego. Wciąż trzymał jej ciepłą rękę, by nie narazić dziewczyny na upadek. Wtedy już nigdy by mu nie zaufała. Gdy dotarli na miejsce stwierdził, że może być zadowolony. Tak jak planował, nad jeziorkiem nikogo nie było. W końcu nie ma wariatów wybierających się nad wodę w taką pogodę. Chwycił za dwa końce chustki i zdjął ją jednym, sprawnym ruchem. Poczuła jak wiatr znów uderza ze zdwojoną siłą w twarz. Wszystko bardziej przypominało jesienną słotę niż gorące lato tak długo wyczekiwane przez wczasowiczów i zapowiadane przez synoptyków. Pozostało tylko zapytać, co zamierza robić na plaży w tak chłodny dzień. 
- A teraz wyjaśnij, po co tu przyszliśmy - uśmiechnęła się, nie chcąc studzić zapału włożonego w niespodziankę.  
- Dzisiaj mija dokładnie trzy lata odkąd cię poznałem.
- O mój Boże ! Jak mogłam zapomnieć ?!
Przysiedli na mokrym piasku, a zatopiwszy się w wspomnieniach oboje milczeli. Oparła głowę o jego silne ramię.  Trudno stwierdzić czy myśleli o tym samym, jednak musiało mieć to podobny charakter. Cisza, której żadne z nich nie chciało przerwać nie należała do tych krępujących. Raczej starali nacieszyć się bliskością, błogą chwilą. Oboje w swoich żywotach odgrywali znaczące role. On powstrzymał ją przed popełnieniem samobójstwa. Ona pomagała walczyć o jego największy skarb - córeczkę Lily, którą Kristina perfidnie zabrała po rozstaniu. 

23.07.2010 r.

Musiał załatwić dziś mnóstwo spraw, więc z samego rana wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku komisariatu policji. Żadnych wieści, od kilku dni nie wie co dzieje się z jego córką i byłą partnerką. Przybity wraca do pojazdu, by tam wykonać jeszcze jeden telefon. 'Abonent jest po za zasięgiem sieci.' Tekst, który w przeciągu tygodnia słyszał już tak wiele razy. Poirytowany odrzuca Nokie na boczne siedzenie i przekręca kluczyki. Nie sądził, że Kristina dotrzyma słowa. Złożył pozew do sądu, a ona zniknęła. Razem z jego oczkiem w głowie. Cudowną Lily, która podczas każdych zawodów kibicowała mu przed telewizorem. Po raz ostatni spojrzał na zdjęcie małej, głęboko odetchnął i auto ruszyło. Szukał miejsca na szpitalnym parkingu, gdzie powinien skonsultować się z lekarzem. Zdążył zahamować w ostatniej chwili, a drogę zabiegła mu zapłakana dziewczyna. Zupełnie nieznajoma, jednak poczuł obowiązek podejścia do niej. 
Teraz mogła rozładować emocje. Straciła go. Synka, którego nie zdążyła poznać, a od razu pokochała całym sercem. On jako jedyna dawał jej powód do życia. Teraz nie ma już nikogo. Jest samotna, zupełnie sama. Usadowiła się na krawężniku, by uspokoić oddech. Wówczas na horyzoncie pojawił się blondyn, który o mało co jej nie potrącił. Spuściła wzrok, udając, że go nie zauważyła. Właśnie teraz, pierwszy raz od kilku miesięcy poczuła coś, czego nie dało się określić. Bliskość. O nic nie pytał. Po prostu siedzieli obok siebie nie tracąc czasu na słowa. Wtedy wszystko zaczęło mieć sens. Wtedy wszystko się zaczęło...

- Co do celu naszej jakże długiej wyprawy... Popływałbym. 
- Droga wolna - popatrzyła na niego jak na człowieka postradanego zmysłów. 
- Ale nie sam.
- Co to, to nie. Mnie nie namówisz. NIGDY - zaakcentowała ostatnie słowo. 
- Może i nie namówię, ale zawsze mogę cię porwać.
Kiedy uniósł do góry jej drobne ciało, wiedziała, że nie ma już odwrotu. Mogłam kopać, wyrywać się, szczypać - i tak nie przyniosłoby to pożądanych efektów. Na nic zdziałały błagania, tłumaczenia. Niewzruszony brnął w kierunku jeziorka.  Zdążyła zrzucić trampki i bluzę. Później poczuła już tylko chłód wody panoszący się po ciele.  Drgnęła, a on sprawiał wrażenie człowieka z kamienia. Dopiero teraz, gdy spuścił ją w dół doszła do wniosku, że wcale nie jest tak zimno. Temperatura cieczy mogła być nawet wyższa niż powietrza. Splotła ręce na jego szyi. Stopy nie zdołały dotknąć dna, więc była zdana tylko na Thomasa. Subtelnie złożyła usta w dziubek i musnęła nimi rozgrzane czoło skoczka. Z kieszeni przemoczonych spodni wyciągnął bordowe pudełeczko.
- To mają być oświadczyny, skarbie ? - wybuchła śmiechem, a po chwili towarzyszył jej również Thomas.
- Z tym jeszcze zaczekam. Na razie chciałbym zaprosić cię na bal inauguracyjny cyklu letniej Gran Prix. 
- Z chęcią przyjmę zaproszenie.
- A to za wspólne trzy lata. Dziękuję .
 Podarował Weronice zawieszkę w kształcie serca, która już po chwili zdobiła jej szyję. Jeden do zera, panie Kot. 
 Nie wpadli na pomysł, że ktoś może ich obserwować.

~*~
Przemoknięci biegli przez zalane miasto. Oboje dygotali z zimna, ale byli szczęśliwi. Może parę razy przeklinali niemiłosiernie wiejący wiatr, który przyprawiał ich o dreszcze. Kilka metrów przed nimi z polnej ścieżki wybiegł mężczyzna w kadrowym, austriackim dresie. Przyśpieszył biegu z nadzieją, że zdoła jeszcze uciec. Starania poszły na marne, bo cała trójka spotkała się przy drzwiach wejściowych. Thommi ściągnął kaptur z głowy uciekiniera:
- W co ty grasz, durniu ?! - klepnął Gregora po głowie.
- Po prostu poszedłem pobiegać... - zziajany i cały spocony ledwo mówił. 
- Załóżmy, że wierzymy. Gdzie są wszyscy ?
- Pojechali na siłownię, później zjedzą obiad w jakiejś restauracji, a wieczorem idą na kręgle. 
- Tyle przegrać... - Weronika zacytowała tekst pochodzący z internetu. 
- No nic. Zostaliśmy tylko my i Alex.
Skrzywiła się na dźwięk ostatniego imienia. Od początku przeczuwała, że ten facet coś knuje. Perfidnie wypłoszył wszystkich z ośrodka, ale wciąż nie wiedziała w jakim celu. Nie była bajkowym Gadżetem, czy ekipą detektywów ze Scooby'ego, więc tego typu sprawy wolała pozostawić aż same się rozwiążą.  Rozstała się z kolegami pod pokojem. Po wejściu do pomieszczenia przywoływała jakże niedawne wspomnienia opierając się o ścianę. Czuła zapach jego mocnych perfum jakby był tuż obok i obejmował ją ramieniem. Ścisnęła naszyjnik w dłoni, a ta powędrowała w kierunku serca.  
~*~
Była gotowa do wyjścia. Ostatni raz przekręciła się przed lustrem, psiknęła ulubioną perfumą i już zmierzała w kierunki umówionego miejsca. Korytarze były niemal ciemne z powodu zachmurzonego nieba. Zresztą w przypadku jadalni było tak samo, a na dodatek zaciągnięto rolety. Sala wyglądała na opustoszałą. Nagle usłyszała czyjś zachrypnięty głos:
- Jesteś... 
Pointner stał w kącie dwa metry obok niej. Chciała sięgnąć ręką do przycisku zapalającego światło. Jednak był szybszy i delikatnie popchnął Weronikę do tyłu. Powoli zaczynała się bać. Stwierdził, że świecące żyrandole będą tylko przeszkadzały.
- Po co kazałeś mi tu przyjść ?
- Chcę cię u siebie w kadrze - był tak blisko, że poczuła woń alkoholu wydobywającego się z jego ust. 
Patrzyła niepewnie w przestrzeń rozdzierającą się przed nią. Nie widziała go zbyt dobrze przez panującą ciemność. Kiedy ścisnął jej nadgarstek, syknęła z bólu. 
- Masz mnie słuchać. Inaczej Morgenstern będzie cierpiał.
Uderzył w jej czuły punkt. Wybiegła z sali. Musiała milczeć. Dla Thomasa...
  
________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam ! :/
Za to powyżej i taką długą nieobecność.
Najpierw nie miałam weny, a później przez te burze internet miałam tylko w telefonie ;<
Pozdrawiam ! ;*
P.S. Następny pojawi się szybciej. 

18 komentarzy:

  1. Nadrobiłam, przeczytałam i jestem pod wrażeniem. Uwielbiam historie, w których kryje się nutka intrygi. Piszesz ciekawie, a co najważniejsze masz świetnie pomysły.
    Coś mi sie wydaje, że Pointner łatwo nie odpuści. A ucierpi na tym Thomas. Thomas, ktory jest tak słodko zakochany w tej dziewczynie, że aż usmiechałam się do monitora. Tylko, że ona chyba traktuje go tylko jako przyjaciela. Bo kocha Macka. Maćka,z którym mogła szczęśliwie żyć, gdyby nie zostało jej to tak brutalnie odebrane. Czekam z niecierpliwościa na nastepny i jesli chcesz to na uzależnionej jest nowy rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc to Alexander okazał się być tym tajemniczym nadawcą listu. Co on sobie wyobraża?! Szantażować Bogu ducha winną dziewczynę? Tym razem przegioł i to ostro! Po za tym rozdział bardzo przyjemny. Retrospekcja poprostu cudowna. Doskonale przedstawiłaś okoliczności w jakich poznali się Weronika i Thomas. Scena w jeziorku fantastyczna. Musieli wyglądać naprawdę słodko. Pozdrawiam i wenki kochana życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłaś! ;) Nawet nie wiesz jak się cieszę.
    Znaczy po ostatnim fragmencie cieszę się trochę mniej, ale nieważne.
    Bo ten rozdział był doskonały w każdym calu. Te początkowe przemyślenia po raz kolejny mnie urzekły.
    Ilość Morgiego w tym parcie po prostu idealna. I ten prezent... jej.
    Historia ich poznania smutna, ale przerodziła się w coś wspaniałego.
    No i na końcu wszystko prysło za sprawą Alexa. Zaczynam się go bać, zaczynam się bać o Thomasa, ale chyba najbardziej o Weronikę.
    I hmm, czy Alex ma problem z alkoholem?
    I już nie mogę doczekać się następnego, wiesz?
    Pozdrawiam cieplutko ;**
    Ps. A u mnie nowy jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  4. Juuhuuu :D Czekałam na kolejny rozdział i się doczekałam. :) Czytało się fenomenalnie. :*
    Czyli jednak Pointner. Można się było spodziewać. Ale żeby aż tak naciskał na Weronikę? Widać, że jest zdesperowany. -.- Oj, na pewno jeszcze nie jednej osobie napsuje krwi.
    A scena z Thomasem - cudownie! I jeszcze przebitka z przeszłości (wiem, że to retrospekcja, ale jakoś w głowie utkwiła mi przebitka). Ale tak, Alex wszystko zepsuł. Niedobry.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest moc! Rozdzial ciekaway, duzo sie dzialo, juz chce nastepny :-) pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oho ;O Jestem w szoku moja droga. Fajnie, że pokazujesz Pointnera z takiej strony ;) Nie trafiłam jeszcze na opowiadanie, w którym On bierze taki wielki udział ;) Czekam na nexta! ;>
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    U mnie wkrótce kolejny rozdział ;> Zapraszam do komentowania!
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Och Natti cieszę się, że powróciłaś!
    I to jeszcze z jakim rozdziałem!
    Ale zacznę od bulwersu nabijania się z Kamila, bo pewnie mało, która na to zwróciła uwagę! Co ty chcesz od wilkołaków! :>
    Tak, tak, to moja słabość i nie pozwalam sobie by z nich żartować xD
    Co Poitner do jasnej cholery wymyślił. Nie zgadzam się na takie szantaże, najpierw urażona duma Kuby, a teraz trener Autów ją chce? Czy ona urodziła się z pechem czy go nabyła gdzieś po drodze bo już mi jej szkoda jak cholera...
    Rozdział genialny! :)
    U mnie już 6, gdzie serdecznie zapraszam! :)
    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, że to Alex ;3 Ja jasnowidz hahaha... ;3
    Kruczek to jak, jakiś maniak burza a on treningu nie odwoła -.- Tylko współczuć chłopakom to już Pointner lepszy, Gregorek coś kręci i tyle, on będzie tu jeszcze jednym czarnym charakterem ja to wiem. Morgi jest słodki, czytając o tym prezencie wyobraziłam sobie ten jego słodki uśmiech, sama chciałabym taki wisiorek. Czekam, aż Pointner zacznie się znowu wpierdzielać już go lubię, ;3

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, mam coś popsutego i nie mogę dodawać komentarzy. :/
    Ale spróbuję jeszcze raz. :)
    ostatnio wpadam na strasznie ciekawe blogi, mogą mieć nawet 30 rozdziałów, a ja i tak przeczytam wszystkie jednego dnia i będę śledzić dalszą część opowiadania. :)
    jest świetne! :D
    czekam na następny i przy okazji zapraszam na mój. :D
    http://przyjaciele-to-anioly.blogspot.com/
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Mówiłam, że to Alex! Mówiłam! Mój kochany <33
    Morgi jest słodki, nie poddaje się, walczy o dziewczynę. Tak właśnie powinno być ^^
    Tylko Kubusia mi brakuje w tym rozdziale :c

    Niemniej szalenie się cieszę, że powróciłaś, kochana! :D
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten Alex to jakiś psychopata. Serio. Jaki stary, taki głupi. "Długo u Polaków nie popracujesz" - bo akurat ktoś się będzie głupiego Alexa o zdanie pytał! Mam nadzieję, że Weronika nie da się nastraszyć.

    Thomas ma swój urok, ale ja i tak trzymam kciuki za Maćka!

    http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy już mówiłam, jak nienawidzę Alexa? Stary dupek, z nagłą chęcią do nowych związków - niech spada daleko od Weroniki! I teraz takie ultimatum - albo przychodzisz do kadry, ale Thomas cierpi - wiadomo, co dziewczyna zrobi ;c
    I jestem w totalnej rozterce. Maciek czy Thomas? Obydwóch kocham tak samo mocno, w realnym życiu jak i w tym opowiadaniu, ale nie wiem na którego się zdecydować :cc
    Wiesz na co czekam? Na chwilę, kiedy Maciek dowie się, że Zuzanna to tak na prawdę jego Weronika. Co zrobi? I co najważniejsze, co zrobi Kubie, bo sorry, ale gdybym dowiedziała się, że mój brat utaił przede mną, że moja ukochana dziewczyna sobie jest koło mnie, wkurzyłabym się -.-

    Pozdrawiam i z weną !!! : **

    PS Przepraszam, ze tak późno, ale sama wiesz, co było powodem mojej nieobecności ; - ;

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne :0 dziewczyno masz talent :) Czekam z niecierpliwościa na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nadrobiłam zaległości i...wow. Jestem pod wielkim wrażeniem :)
    Świetnie piszesz, bardzo ciekawe i oryginalne opowiadanie.
    To, co Pointner wyprawia, przechodzi wszelkie pojęcie. Jakby jej życie i tak było za mało pogmatwane. Mam nadzieję, że jednak da sobie spokój w końcu i nikt na tym nie ucierpi. Ciekawi mnie te, co dalej z Maćkiem ;>
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
    [fighting--for--happiness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  16. A u mnie nowość, zapraszam ;>
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ło kurdee, a jednak Alex, ciekawą rolę mu tutaj wykreowałaś, taką niespotykaną, chociaż nie do końca mi się podoba takie zachowanie! Jak to tak szantażować biedną dziewczynę?
    Morgi, Morgi, Morgi, jaki on kochany!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawet nie wiesz jak bardzo Pointer mnie wkurza! Nienawidzę tego gościa ;/
    "ekipą detektywów ze Scooby'ego." - Ten tekst mnie rozwalił xD
    Czekam na kolejny, ma nadzieję, że będzie szybciutko ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    Nominowałam się do The Versatile Blogger, więcej informacji u mnie :)

    OdpowiedzUsuń