czwartek, 1 sierpnia 2013

4. 'Miłość jest jak dzwon, po prostu się urywa. Wytrzyma przyjaźń, bo zwyczajnie jest prawdziwa.' - może i wytrzyma, ale czy ja dam radę ?

Dźwięk budzika bezczelnie wyrwał mnie z Krainy Morfeusza. Niechętnie podniosłam powieki, po czym leniwie przeciągnęłam się na łóżku. Pierwszą reakcją był niemiłosierny ból głowy. Dopiero po nim doszła obrzydliwa woń alkoholu i obolałe plecy. Wypiłam wczoraj zaledwie dwa piwa, a czułam się jakby było ich ponad dziesięć. Tym razem mój wzrok padł na zwiniętego w fotelu Maćka. Skoro mnie dręczyły takie objawy, bałam się co będzie po jego kilkunastu drinkach. Zlitowałam się nad nim, pozwoliłam jeszcze trochę pospać. Sama wzięłam szybki prysznic, by pozbyć się dokuczliwego zapachu. Umyłam włosy, a po zrobieniu makijażu przynajmniej trochę przypominałam człowieka. Zdjęłam piżamę na rzecz jeansowych spodenek i niebieskiej koszulki z logiem sponsora kadry. Ubiór uzupełniał fullcap w tym samym kolorze z wyszytym napisem 'wagraf'. Ciekawa stanu pozostałych skoczków, skierowałam kroki do lokum Kamila. Śmiało mogłam stwierdzić, że zbyt dobrze nie wyglądali. Ba, w opisie wyglądu słowo 'przeciętnie' byłoby naciąganym. Gospodarz spał na krześle z podpartą o parapet głową przy czym straszliwie chrapał. Krzysiek rozłożył się na stole niczym symulator pływania, a z pod łóżka wystawały nogi Piotrka. Wolałam nie wnikać, w jaki sposób się tam znalazł. Reszta jakimś cudem dotarła do swoich pokoi. Po współczuciu nie pozostało ani śladu, a w mojej głowie zrodził się diabelski pomysł. Doskonale wiedziałam jak przywrócić imprezowiczów do porządku. Woda z pierwszego kubka wylądowała na twarzy Stocha, natomiast ta z drugiego zmoczyła włosy Miętusa. Obaj mamrotali coś pod nosem, najprawdopodobniej wyzwiska pod moim adresem. Wiewióra pociągnęłam lekko za nogi, a ten uderzył w spód łóżka: 
- Łukasz chce was widzieć za 10 minut - rzuciłam niby od niechcenia. 
Bum ! Piter po raz kolejny stuknął się z deskami, które stanęły na jego drodze. 
- Ale jak to dziesięć ? Przecież nie zdążymy - dziwił się najmłodszy. 
- Już dziewięć - nie mogłam powstrzymać śmiechu.
 Opuściłam pokój, a zaraz po mnie zrobił to Titus. Na Żyłę trzeba było trochę poczekać, ale ten równie szybko przemknął przez korytarz. Pozostał tylko Maciek, którego nie chciałam budzić tak drastycznie jak innych. Pogładziłam go po rozburzonej czuprynie. Otworzył oczy i odsunął się do tyłu zdziwiony moją obecnością. Tak jak się spodziewałam, jego dłoń od razu powędrowała na czoło: 
- Mamy trzydzieści minut do śniadania. Radziłabym wstawać. 
- Co tutaj robisz ?
 - Gdybyś jeszcze nie zauważył to mieszkam. 
- Więc co ja tu robię ? 
- Szkoda, że nie pamiętasz jak targałam cię po podłodze. 
- Lecę do siebie. Mam nadzieję, że Piotruś jeszcze śpi.
Uśmiechnęłam się w duchu. Dobrze wiedziałam, że Maciuś będzie czekał na łazienkę dobre 20 minut. Wczoraj opowiadali jak to nikt nie chce być w pokoju ze Złotoustym i padło na biednego Kota. Nie miałam na co czekać, więc zeszłam do jadalni, by uciąć krótką pogawędkę z kucharką. Nie musiałyśmy długo czekać na skoczków, którzy nabrali się jak dzieci. Pierwszy na miejscu stawił się Kamyk zakładający koszulkę biegnąc po schodach. Żyła przekazał informację Juniorom, bo razem z Kłuskiem i Klimkiem przeskakiwali co drugi stopień. Krzysiek w biegu dopinał rozporek. W końcu w drzwiach stanął Maniek. Miał bose stopy, a z włosów spływały kropelki wody.
 - Wiewiór mówił, że trener czeka - wyjaśnił zdezorientowany. 
- Teraz z czystym sumieniem mogę wam oznajmić, że żartowałam. Ale Łukasz zaraz przyjdzie.
 Bardziej zdystansowani wymienili się uśmiechami, a ci zadręczeni kacem patrzyli na mnie wilkiem. Podparli głowy i starali się nadrobić utracone minuty snu. Lubiłam ich co raz bardziej. Za styl bycia, poczucie humoru, dosłownie wszystko. Świadomość, że już wieczorem wraca mój wspaniały Kubuś doprowadzała mnie do łez. Kruczek nie kazał długo na siebie czekać. Wszedł na salę w wyjątkowo szampańskim nastroju.
 - Witajcie chłopcy. Myślałem, że nie wstaniecie na śniadanie po tej nocnej libacji. A tu proszę, punktualność pierwsza klasa. 
- Ale skąd trener... - głos zabrał Kamil. 
- Mam pokój pod wami i wszystko dobrze słyszałem. 'Cicho, bo Kruczek przyjdzie.' 'Nie drzyj się, bo Kruczek nas zabije'. Naprawdę jestem aż taki zły ?
 - Przepraszamy... - Speszony Bartek Kłusek uniósł się honorem. 
- Ale ja wcale się nie gniewam. Młodzi jesteście, musicie się wyszumieć. Jednak wedle zasady Piotrka trening na skoczni dziś odpuścimy. Piłeś, nie skacz. 
Salwa śmiechu była efektem nie tylko cytowanych słów, ale i ulgi. Przez chwilę naprawdę bałam się o swoją posadę. Wedle życzenia trenera, organizację dzisiejszego dnia wzięłam na siebie. Do południa masaże, później basen, a wieczorem ćwiczenia z piłkami. Plan przypadł do gustu chłopakom, a pierwszy w gabinecie zabiegowym miał pojawić się Maciek narzekający na naciągnięte więzadła. Bycie z nim sam na sam zbytnio mi nie sprzyjało, ale w końcu to mój obowiązek. Po krótkiej odprawie mogliśmy wracać na piętro. Minęliśmy się z Austriakami, którzy schodzili na posiłek. Thommi szedł na końcu grupki.

***Thomas Morgenstern ***
Podeszła jakby nigdy nic i uwiesiła ręce na mojej szyi. Chciała pocałować mnie w policzek jednak w porę się odsunąłem. Nie wiedziała o co chodzi, rozluźniła uścisk. Dostrzegłem niepewność w cudownych niebieskich oczach, które tak bardzo uwielbiałem. Teraz nie mogłem im ulec, duma na to nie pozwalała. Może to ja uroiłem sobie coś, co nigdy nie miało miejsca. Nie dała mi żadnej nadziei. A tamten pocałunek to tylko chwila słabości, nic ponadto. Później gdy zobaczyłem ich razem coś we mnie pękło. Nie mogłem się pozbierać, a całonocne rozmyślania nie pomogły w opanowaniu złości. Czy właśnie to ma być przyjaźń ? Nie sądzę. Mimo wszystko czułem do niej coś więcej. Tysiące rozmów, bezsenne noce, wspólne wyjazdy, smutki i radości. Trzy lata, przez które budowaliśmy to, co dotychczas nas połączyło. Ryzykowanie tego wszystkiego byłoby istną głupotą. Ale to właśnie ja, Thomas Morgenstern - idiota na siłę próbujący cokolwiek zmienić albo przynajmniej spróbować nie uwzględniając nieporządanych skutków. Jakoś straciłem apetyt, a po długich wywodach Alexa pozwolił mi wrócić do siebie. Stwierdził, że zaczynam gwiazdorzyć, wymyślać i ma mnie po dziurki w nosie. Stary przechodzi chyba kryzys wieku średniego, ale nie będę wnikał. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i rozłożyłem się na starannie pościelonym łóżku. Minąłem Zuzę bez słowa jak ostatni gówniarz obrażony na cały świat. Może tak powinienem teraz robić ? Odsunąć się w kąt i patrzeć jak na nowo układa sobie życie z Kotem. 
Do pokoju wtargnął Schlierenzauer bestiarsko celując we mnie czymś na kształt kuli, co później okazało się jabłkiem. W ostatniej chwili złapałem owoc i nie dałem mu powodów do śmiechu. Przysiadł nad czarną torbą i buszował w niej od dobrych kilku minut, choć była prawie pusta. Zbyt dobrze go znałem. Chodził przybity od rana, coś nie dawało mu spokoju:
- O co biega, Greg ? - spojrzał na mnie lekko zdziwiony.
- Eeee... No, bo ja... Znaczy trener, nie to jednak ja chciałem - odkaszlnął - zapytaćkimjesttaPolka - zakończył na jednym wydechu.
- Zuza ? Przyjaciółka, nic więcej. No i jeśli cię to interesuje, jest wolna.
- NIE ! - kategorycznie zaprzeczył - Mam Sandrę.  Ale czujesz do niej coś więcej prawda?
- Kur*a, książkę piszesz ?! - dałem upust złości.
- Uważaj na Alexa - wyszedł. 
Niepotrzebnie tak ostro go potraktowałem. Jest jaki jest, ale przecież się przyjaźnimy. Miałem nadzieję, że przynajmniej się nie obraził, bo to wychodziło mu chyba najlepiej. Odpaliłem laptopa, żeby dodać wpis na fan-page'u. Nie pisałem nic od ponad miesiąca, więc wypadało dać znak życia.  Po komunikacie od Windowsa, na ekranie pojawiło się nasze wspólne zdjęcie z ubiegłorocznych wakacji. Wtedy była jeszcze tylko przyjaciółką. Mój wzrok utkwił w jakimś punkcie na pulpicie, w który patrzyłem się dobre kilka sekund. Od niechcenia najechałem myszką na przeglądarkę, a na pasku umieściłem folder z fotografiami, by później przenieść je do kosza. 
Co ty robisz, kretynie ?
Wewnętrzny głos zadziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Odłożyłem sprzęt na bok.
Nie będę więcej udawać. 
~*~
Spojrzałem na ogromny zegar ścienny. Okazało się, że ślęczę pod jej gabinetem już od piętnastu minut. W tym czasie, kierowałem dłoń na klamkę około dziesięciu razy. Gdyby na korytarzu zarejestrowano kamerę wzięliby mnie za psychopatę, a na dodatek podsłuchującego szpiega. Tej drugiej czynności nawet nie wykonywałem. Całą uwagę skupiłem na stresie kumulującym się w mojej głowie. Chyba nigdy nie doświadczyłem równie potwornego uczucia. Przez skokiem na mistrzostwach, pierwszą randką – nigdy ! Bałem się. Prawdy i odrzucenia. Każda z nich mogła zaprowadzić w dołek, z którego nie mógłbym wyjść. Zbytnio przyzwyczaiłem się do obecności szatynki. Na pierwszy plan wysunęła się myśl z mojej ulubionej książki, po którą często sięgam. Mały Książę zawsze znajduje honorowe miejsce na półce. „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”. Czy to znaczy, że nie mogę się poddać ? Opuścić pole walki, schować miecz i pozwolić , by żyła szczęśliwie z Maćkiem. Przecież to nielogiczne. Muszę dbać, by była szczęśliwa. Niekoniecznie ze mną. Byle nie z nim. Przypominającym o przeszłości, która nawiedzała jak zjawa każdej nocy, w każdym koszmarze. Przeszłości, która chciała ją wykończyć… Odebrać duszę, wyssać wszystkie piękne chwilę i zostawić te złe, niczym dementor z sagi J.K. Rowling. Nie pozwolę na to. Przyłożyłem dłoń zaciśniętą w pięść do drzwi, by wykonać dwa, głuche puknięcia. Dopiero teraz zorientowałem się, że nie była sama, wykonywała masaż. Jednak nie to było teraz istotne. Strach nagle się ulotnił. Musiałem wiedzieć, czy mam jeszcze jakieś szanse.
Nie kazała długo na siebie czekać. Stanęła przede mną, a ulubione perfumy od razu trafiły do moich nozdrzy. Uśmiechnęła się, nic więcej. Nie prawiła kazań na temat porannego zachowania, nie oczekiwała wyjaśnień. Niczego. Po chwili milczenia, przeszedłem do konkretów:
- Weronika… - kiedyś bezkarnie mogłem wymawiać to piękne imię, teraz zmrużyła oczy – Przepraszam za dzisiaj… Po prostu męczy mnie jedna sprawa.
- ZUZA – poprawiła, jakby ktoś przysłuchiwał się naszej rozmowie – Powiesz mi wreszcie o co chodzi ?
- Całowałaś się z nim. Wczoraj w nocy. Ale nie powinienem w to ingerować. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, prawda ?
Nie przytaknęła, nie pokiwała głową, nie wykonała żadnego znaczącego gestu. Wciąż nie znałem odpowiedzi. Sytuacja stawała się przytłaczająca. Odskoczyłem w tył, gdy wybuchła niepohamowanym śmiechem:
- Tylko, że ja nikogo nie całowałam. Odprowadzałam po imprezie schlanych kolegów do ich pokoi – znacząco spojrzała w głąb pomieszczenia.
Uniknęła odpowiedzi na pytanie. To nic, przynajmniej wiem, że wciąż mam jakieś małe szanse.
- A Maciek ? Jak wyglądają wasze relacje ?
Spiorunowała mnie wzrokiem. Ruszała ustami nie wydając żadnego dźwięku. Nie mogłem rozczytać znaków, więc po szepnięciu na ucho kilku słów, opuściłem gabinet. Co za debil ! Jak mogłem przeoczyć tak istotny szczegół ? W pomieszczeniu znajdował się również jej były.



**Weronika**
 Dzisiejszy dzień totalnie mnie wykończył. Chciałam jak najszybciej wziąć prysznic i znaleźć się w wygodnym łóżku. Nie myślałam już nawet o podejrzeniach Maćka, który snuł je zaraz po wyjściu Thomasa. Tłumaczyłam tysiące razy, że chodzi o zupełnie inną osobą, ale nie miałam pewności, czy wreszcie zrozumiał. Nie wiedząc, że czeka mnie wizyta niespodziewanego gościa skierowałam kroki do łazienki. Pół godziny przed dwudziestą trzecią, ktoś natarczywie zaczął dobijać się do moich drzwi. Nie sądziłam, że wizytę złoży mi Kuba. 
- Musimy pogadać.
- Nie mamy o czym - warknęłam. 
- Dobrze wiesz, że mamy. Z tym wszystkim nie chodzi teraz wcale o mojego brata.
- Domyśliłam się. Jesteś zbytnim egoistą, by mieć na uwadze dobro innych. 
Lustrował mnie spojrzeniem. Na jego twarzy zagościł spokój. Wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą. Analizowałam każdy, drobny ruch, który wykonał.
- Nie chciałaś mnie - wyszeptał z wyrzutem - Wiesz jak się z tym czułem ?!
Irytacja brała górę nad opanowaniem. Owszem, nie podobał mi się. Od początku kręcił mnie ten młodszy. 
- Dlatego nie pozwolę, by on był z tobą szczęśliwy. Zasrany Pan Idealny. Ulubieniec rodziców, skacze w kadrze A, a na dodatek ukradł mi dziewczynę - prychnął.
 Wyszedł i zabrał ze sobą uczucie senności, które wcześniej nie dawało mi żyć. Dopiero teraz dostrzegłam kartkę leżącą na progu:

JUTRO, 20:00, JADALNIA
BĄDŹ ! 

_______________________________________________________
Jestem ! :) Od razu chciałabym przeprosić za zaległości na waszych blogach, 
które jak najszybciej nadrobię. Byłam na wyjeździe. 
Mam nadzieję, że rozdział ujdzie. Kto jest tajemniczym nadawcą ? 
Mogę obiecać, że w piątce będzie się działo. Trochę kryminału, trochę romansidła.
Czytasz ? Komentuj ! To dla mnie bardzo ważne.
Następny na początku tygodnia. 
+ JUTRO WISŁA ! <3

 

14 komentarzy:

  1. BĘDĘ PIERWSZA, prawda ?:)
    Przede wszystkim ... to się porobiło ! Ale zacznę od początku ...
    Ta pobudka, zrobiona naszym skoczkom przez Weronikę/Zuzę - leżę i nie wstaję :D Pomysłowa z niej bestia, nie ma co. Nieźle ich zmotywowała, ale kiedy sobie wyobraziłam Maćka z mokrymi włosami to jakos mi się tak miło zrobiło * ________ *
    No ale do rzeczy. Hahhahaha Kruczek na pewno nie jest aż taki zły, jak to opisywali go skoczkowie na imprezie. Swoją drogą, te odzywki strasznie mnie rozśmieszyły ;>

    Sprawa Thomasa - z jednej strony smutne to, kocha Weronikę, ale wie, że szanse są nikłe. na dodatek Maciek ...
    Ale to, jak przyszedł do gabinetu, pytając o Kota, który siedział w środku - niezła wtopa :D Zobaczymy, czy Maciek nie zacznie nic podejrzewać ...

    A Kuba?! Nie spodziewałam się ! Zraniony chłopiec, do cholery. Niszczy szczęście własnego brata, bo mu zazdrości?! Idiota ... (trudno mi sie przyzwyczaić, że jest zły :c ).

    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :*
    KC mocno <3

    www.brak-tchnienia.blogspot.com
    www.gelb-schwarz-liebe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, szczerze powiem rozdział może i był śmieszny, ale ja nie jestem w nastroju po przeczytaniu rozdziału u tej panie powyżej ( photofairytale, jakby się ktoś wciął ) co, jak co, ale ona mnie potrafi doprowadzić do łez.
    Co do rozdziału, niezły żart z Kruczkiem, nawet trochę się zaśmiałam, ale wiesz, w jakim jestem stanie, wiedziałam, ze chłopcy się schleją i tyle będzie z ich imprezy. Thomas mógł chociaż wytłumaczyć to swoje poranne zachowanie no i jestem ciekawa, co pan wielki Schlierenzauer miał na myśli mówiąc, że ma uważać na Pointnera, czyżby pan czerwony miał się wpierdolić między niego, a Weronikę.
    No i myślę, że Maciek już wie i nadawcą tego listu jest właśnie on, :)

    Pisz szybciej, bo ja nie wytrzymam, weny ;*

    ps. zapraszam na 2 nowe blogi :
    - o słoweńskich skoczkach:
    http://amazing-magic-from-planica.blogspot.com/
    - o F1:
    http://love-lost-somewhere-on-the-track.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "Stary przechodzi chyba kryzys wieku średniego" Hahhaha XD To zdanie rozłożyło mnie na łopatki :D
    No, co by tu jeszcze... ah tak. Wkurzyłabym się na miejscu skoczków za ten głupi żart, jaki wycięła im Weronika.
    No i Kubuś. Miałyśmy rację - męska duma mu nie pozwala odpuścić, bo dziewczyna dała mu kosza. Pff...
    A ja myślę, że nadawcą jest Alex. Dlaczego? Bo sądze, że nie przechodzi jeszcze żadnego kryzysu i na coś go tam jeszcze stać XD
    No... to by było na tyle XD

    Przy okazji: jest czwóreczka u księcia Andrasa + istotna informacja.

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział.
    Trochę humoru, trochę smutku, wszystko odpowiednio wyważone i skomponowane.
    Zuza jest genialna. Choć gdybym była którymś z chłopaków, pewnie bym ją zabiła.
    Nie spodziewałam się zupełnie, że Kruczek może okazać się takim luzakiem, ale miło.
    Najchętniej dowiedziałabym się teraz, co siedzi w głowie Maćkowi po tym jak Morgi nazwał Zuzę Weroniką.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział przepiękny! :) Hahaha Weronika bardzo dobrze potraktowała chłopaków robiąc im pobudkę :D Ale nie było to za drastyczne? :D W końcu dziesięć minut na przygotowanie do wizyty z Kruczkiem, jeszcze wtedy gdy jest się na kacu jet niemalże niemożliwe. Jednak chłopcy sobie poradzili. Najbardziej urzekła mnie wizja Maćka w mokrych włosach ^^ Kruczek nie gryzie, chyba. Nie ma się czego bać :D Ale wtopa. Thomas pyta o Kota przy jego obecności i jeszcze zwrócił się do niej Weronika. Ciekawe czy Maciek to usłyszał? To taki interes ma Kuba. Jak on może tak nie lubić własnego brata? Czekam na next. Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się rozdział. Muszę przyznać, że wolę fragmenty pisane oczami Weroniki vel. Zuzy niż Thomasa.
    Strasznie podobał mi się żart z chłopaków. Że aż zacytuję "Ale jak to dziesięć ? Przecież nie zdążymy" Cóż, jak chcą to potrafią! :))

    Jestem fanką wypowiedzi Kruczka:
    [Mam pokój pod wami i wszystko dobrze słyszałem. 'Cicho, bo Kruczek przyjdzie.' 'Nie drzyj się, bo Kruczek nas zabije'. Naprawdę jestem aż taki zły ?] - nie wiem czemu, ale strasznie lubię postać trenera w opowiadaniach. Ale musiał mieć minę jak słuchał chłopaków :))

    Myślę, że jeśli Maciej usłyszał imię Weronika to z pewnością teraz nie odpuści i zrobi wszystko by dowiedziec się prawdy. Szczególnie że już ostatnio przyznawał, że Zuza jest mu dziwnie znajoma.

    Jeśli jeszcze chodzi o Macieja - świetna była pobudka w pokoju dziewczyny :)
    - Co tutaj robisz ?
    - Gdybyś jeszcze nie zauważył to mieszkam.
    - Więc co ja tu robię ? :)))

    Z Kubą trafiłam ;) Urażona męska duma. Ach, ach

    Podsumowując mój chaotyczny komentarz (ale jakoś taki dziś mam dzień chaotyczny), baaaaardzo podobają mi się u Ciebie dialogi - dowcipne i strasznie fajne :D Lubię oczami Zuzy (może dlatego że jest więcej polskiej kadry, a już kiedyś mówiłam, że jak są w pakiecie to ich uwielbiam). Za Thomasem tutaj jakoś nie przepadam... Nie wiem czemu.

    http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, jeszcze kartka. Stawiam na Kotosława młodszego. Dlaczego? Czytaj wyżej.

      Usuń
  7. Ciekawy rozdział :) No no ciekawe kto napsiał karteczkę. Czekam na wiecej zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mokry Krzysiaczek, awwwwwwwww, to mój ulubiony moment *.*
    No i oczywiście nie będe oryginalna jak napiszę - od kogo ta karteczka? noooo? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha, wiedziałam, że Kubuś coś do niej czuł, że nie chodziło tylko i wyłącznie o troskę o brata i jego karierę. Tylko że to świadczy jeszcze gorzej o nim, bo mści się teraz na Weronice za to, że go nie chciała. Swoja drogą taki zły, mściwy i kipiący nienawiścią Kubuś, choć niezwykle trudny do wyobrażenia sobie, jest coraz fajniejszy. Lubie takie czarne charakterki. No chyba, że są Pointnerem, wtedy od razu do odstrzału.
    Wracając jednak do początku, stan Weroniki/Zuzy po dwóch piwach mnie rozbroił. Powinna jeszcze obie dodać, wstając 'nigdy więcej nie piję' :P Dobrze jednak, że panowie mają mocniejsze głowy i mogli/musieli wypić znacznie więcej, żeby się doprowadzić do tego uroczego stanu. Normalnie jak sobie wyobraziłam tego chrapiącego Kamila, rozwalonego na stole Krzysia i nogi Piotraka to nie mogłam przestać się śmiać. Chciało się imprezy, to trzeba cierpieć :P
    Szkoda mi się zrobiło Thomasa. Widać, że naprawdę zależy mu na Weronice, ale jeśli naprawdę ją kocha to powinien chcieć jej szczęścia, nie ważne u czyjego boku. Ciekawa jestem tylko czy Maciek słyszał, jak on się zwrócił do niej 'Weronika'. Przecież już wcześniej miał jakieś przebłyski i przemyślenia o jej podobieństwie do jego Weroniki, a jeszcze jakby coś takiego usłyszał... Ciekawe, ciekawe.
    No i od kogo ta karteczka, ja chcę wiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
  10. hahaha :D Świetny pomysł Weroniki na pobudkę chłopaków. :P Biedny Piotrek - aż dwa razy uderzył się o łóżko. :D
    Ach ten Kuba. Żeby takie rzeczy mówić o własnym bracie. Wstydziłby się. Kurcze, i szkoda mi Thomasa. On chyba naprawdę czuje coś do Weroniki.. Robi się naprawdę ciekawie.
    Co do nadawcy - najpierw pomyślałam o Pointnerze, ale nie. To nie może być on. Nie pasuje mi do niego ten wykrzyknik (wiem, dziwna jestem). Obstawiam Maćka, nie wiedzieć czemu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam święcie przekonana, że mój komentarz się tutaj zapisał oO
    Jestem więcej niż pewna, że ci komentowałam ten rozdział, no ale nadrabiam zaległości ;)
    Kuba, why?!?! Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, ale prędzej bym przypuszczała, że jest na odwrót. Takie zachowanie pasuje bardziej do Maćka (choć wiadomo, że raczej obaj są spokojni i nie faworyzują ze sobą).
    Szkoda mi po części Jakuba, ale jeżeli się nadal będzie tak zachowywał to raczej nic w swoim życiu nie ugra!
    Szkoda mi Maciejki, cierpi, tęskni i chyba się domyślił nie dając po sobie poznać co do bohaterki.
    Thomas, wspaniały przyjaciel i jego też mi szkoda, ale nie widzi mi się związek z Weroniką.
    Pozdrawiam kochana i weny!
    U mnie już 5!
    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na rozdział 4 na:
    marii-realmadridstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahah genialny pomysł Weroniki! :D Nie trzymaj długo w niepewności z tą karteczką.... ;)

    Pozdrawiam i weny życzę :*

    Zapraszam do siebie ;>
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń