- Ale skąd wy... ? - była zaskoczona.
W tłumie zauważyła Thomasa, na którego ustach malował się łobuzerski uśmiech i od razu wiedziała czyja to sprawka. Podszedł jako pierwszy, uniósł Zuzę do góry i obkręcił wokół własnej osi:
- Sto lat, Księżniczko ! Wszystkiego co najlepsze i dużo, dużo miłości, bo to ona nadaje sens wszystkiemu.
Gdy powróciła na ziemię, podziękowała i przyjmowała życzenia od innych. Każdy otrzymał symbolicznego buziaka w policzek, czemu z niesmakiem przyglądał się Alex obserwujący z ukrycia zaistniałą sytuację. Ostatni w kolejce stanął Maciek, który jak zwykle oczekiwał na łazienkę zdominowaną przez Piotrka. Ileż to razy zaklinał, że nigdy więcej nie zamieszka z nim w pokoju. Onieśmielony wpatrywał się w jej przenikliwe oczy, z którymi wiązał tyle wspomnień. Być może coś sobie uroił, ale ona jest jego Weroniką. Tak bardzo mu ją przypominała. Nieprzygotowany na jakieś specjalne życzenia, zaczął improwizować:
- Zdrowia, bo jak widać chwilowo nie dopisuje, szczęścia, wielu przyjaciół, spełnienia marzeń i fajnego chłopaka - zakończył niemal na jednym wydechu.
'Szkoda, że ten ideał stoi właśnie przede mną' - pomyślała zrezygnowana.
~*~
Nalała wody do wielkiej wanny, by podczas kąpieli odpocząć po męczącej podróży. Nie miała jakichś specjalnych planów na resztę wieczoru. Zamierzała pójść szybciej spać, ewentualnie obejrzeć ckliwe romansidło. Musiała przyznać, że po kilku dniach spędzonych z kadrą w pustym domu czuła się nadzwyczaj samotna. Znalazła w szafce olejki, dzięki którym łazienka przesiąknęła cudownym zapachem. Zdjęła ubrania, by już po chwili zatopić się w przyjemnej pianie. Komunikat z facebooka przypomniał o włączonym komputerze. Po dwudziestu minutach, owinięta w ręcznik wróciła do pokoju. Okazało się, że nadawcą wiadomości był Maciek, przy którym wciąż świeciła się zielona kropka. Otworzyła okienko czatu.
_____________________________________
Hej, co tam ? :)
_____________________________________
Siemka, w porządku ;> Oprócz tego, że dopada mnie
nuda.
_____________________________________
Mhm... Wychodzisz gdzieś dzisiaj ?
____________________________________
Posiedzę w domu, a ty ?
_____________________________________
z/w
_____________________________________
Ubrała czarne skąpe spodenki i białą bokserkę. które uchodziły za piżamy. Związała włosy w kucyka i podreptała z laptopem w kierunku kuchni, by zabrać się za przygotowywanie spaghetti. Wyjęła potrzebne składniki i w międzyczasie spojrzała na monitor. Nadal był niedostępny. Stanęła na palcach, by ściągnąć patelnię, gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zaskoczona tak późną wizytą, nacisnęła na klamkę i otworzyła drzwi.
Widok Maćka sprawił, że źrenice jeszcze szerzej. W głowie poukładała
fakty. Przecież chwilę temu pisała z nim za pośrednictwem facebooka.
Widząc zdziwienie goszczące na twarzy Zuzy stwierdził, że uzyskał
porządany efekt. Uwagę przykuło jej udo, które nie zostało do końca
przysłonięte przez króciuteńkie spodenki. Gościło na nim znamię
kształtem przybliżone do serca. Teraz był pewien. Stoi przed nim
ukochana Weronika. Doskonale pamiętał, skąd wzięła się blizna. Jechali
ze znajomymi na wspólne wakacje. Kierowca stracił panowanie nad
samochodem i uderzył w drzewo. Na szczęście nikt nie odniósł
poważniejszych obrażeń. Odłamki szyby rozcięły nogę Wery, a znak po
szyciu nigdy nie zszedł. Jak na razie nie chciał po sobie niczego
zdradzać. Musiał podzielić się tym z Kubą zaraz po powrocie do domu. Z
zaniepokojeniem zsunęła nogawkę w dół. Wiedziała, że znał prawdę ?
- Cześć - przywitał się rozentuzjowany.
- Hej, wchodź... - Skierowała dłoń na wnętrze domu.
- Mówiłaś, że ci się nudzi, więc Kot przybywa z pomocą. A nawet dwa...
Dopiero teraz zauważyła małą klatkę, którą trzymał za plecami. Otworzył ją, a ze środka wyleciał puszysty, malutki pers. Wzięła go na ręce i przytuliła na tyle mocno, ile pozwalała jego krucha postura.
- Dzięki, przynajmniej teraz dom nie będzie taki pusty. Właśnie miałam przygotowywać spaghetti.
- Mogę w czymś pomóc ? A i wypożyczyłem parę filmów.
- Nie trzeba. Ale chodź do kuchni. Czuła na sobie jego pszeszywający wzrok, co trochę ją peszyła. Starała się nie zwracać uwagi na towarzysza i patrzyła na kotka leżącego tuż pod jej nogami. Jeszcze nie wiedziała jak go nazwie, ale wierzyła, że Maciek wpadnie na jakiś oryginalny pomysł. Nagle zapach perfum skoczka wydawał jej się bliższy niż zwykle. Objął dziewczynę w pasie, co wywołało u niej dreszcz. Oparł podbródek na jej ramieniu, wdychając woń sosu, który właśnie przygotowywała. Znalazła siędelikatnie mówiąc w niekomfortowej sytuacji, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać. Robiła to co wcześniej, tylko trochę bardziej spięta. Zatopiła drewnianą łyżkę w gęstej cieczy, by sprawdzić, czy jest odpowiednio doprawiona. Najpierw powędrowała do ust Mańka, który stwierdził, że smakuje idealnie. Zasiedli do stolika, by tam skonsumować posiłek. Rozmawiali o włoskich potrawach, skokach, sezonie zimowym... Ogólnie ujmując, o wszystkim i o niczym. Unikali tylko drażliwych tematów dotyczących przeszłości. Po odstawieniu talerzy do zmywarki, zabrali się za wybieranie filmu.
- Najpierw podstawowe pytanie. Horror czy komedia ?
- Hm... Dzisiaj obejrzyjmy coś straszniejszego.
- Ring, Mama, Sierociniec... - wyczytywał kolejne tytuły.
- Ring będzie w porządku.
Włożył płytę do odtwarzacza i zajął miejsce na sofie. Weronika przyniosła koc, którym szczelnie się okryli. Obok leżał kot zwinięty w małą kuleczkę. Jeśli włączyli film z zamiarem przestraszenia się, to grubo się pomylili. Po wyjściu z telewizora Samary Morgan, oboje zanosili się śmiechem. Później wpadli na pomysł zadzwonienia do Miętusa, który do odważnych nie należał. Zastrzerzyli numer, a kiedy ten odebrał najpotworniej jak tylko potrafili zaczęli wykrzykiwać 'Seveeeeen Dayyys'. Krzysiek był zaspany albo nigdy wcześniej tego nie oglądał, bo stwierdził tylko, że nic takiego nie zamawiał. Tym razem żart się nie udał. Leżała na jego ramieniu, powoli przysypiając:
- Miałabyś ochotę wybrać się ze mną na bal inauguracyjny ?
- Czemu nie... - odpowiedziała nie do końca świadoma. Zapomniała o Thomasie.
Gdy upewnił się, że śpi, powoli ułożył ją na kanapie i podłożył pod głowę poduszkę. Delikatnie ucałował w policzek, po czym przysunął persa bliżej niej. Malec przeciągnął łapką po jej policzku:
- Manieek... - wyszeptała przez sen.
"No to mamy imię" - pomyślał zadowolony, by jak najszybciej podzielić się z Kubą tym, czego się dowiedział.
- Cześć - przywitał się rozentuzjowany.
- Hej, wchodź... - Skierowała dłoń na wnętrze domu.
- Mówiłaś, że ci się nudzi, więc Kot przybywa z pomocą. A nawet dwa...
Dopiero teraz zauważyła małą klatkę, którą trzymał za plecami. Otworzył ją, a ze środka wyleciał puszysty, malutki pers. Wzięła go na ręce i przytuliła na tyle mocno, ile pozwalała jego krucha postura.
- Dzięki, przynajmniej teraz dom nie będzie taki pusty. Właśnie miałam przygotowywać spaghetti.
- Mogę w czymś pomóc ? A i wypożyczyłem parę filmów.
- Nie trzeba. Ale chodź do kuchni. Czuła na sobie jego pszeszywający wzrok, co trochę ją peszyła. Starała się nie zwracać uwagi na towarzysza i patrzyła na kotka leżącego tuż pod jej nogami. Jeszcze nie wiedziała jak go nazwie, ale wierzyła, że Maciek wpadnie na jakiś oryginalny pomysł. Nagle zapach perfum skoczka wydawał jej się bliższy niż zwykle. Objął dziewczynę w pasie, co wywołało u niej dreszcz. Oparł podbródek na jej ramieniu, wdychając woń sosu, który właśnie przygotowywała. Znalazła się
- Najpierw podstawowe pytanie. Horror czy komedia ?
- Hm... Dzisiaj obejrzyjmy coś straszniejszego.
- Ring, Mama, Sierociniec... - wyczytywał kolejne tytuły.
- Ring będzie w porządku.
Włożył płytę do odtwarzacza i zajął miejsce na sofie. Weronika przyniosła koc, którym szczelnie się okryli. Obok leżał kot zwinięty w małą kuleczkę. Jeśli włączyli film z zamiarem przestraszenia się, to grubo się pomylili. Po wyjściu z telewizora Samary Morgan, oboje zanosili się śmiechem. Później wpadli na pomysł zadzwonienia do Miętusa, który do odważnych nie należał. Zastrzerzyli numer, a kiedy ten odebrał najpotworniej jak tylko potrafili zaczęli wykrzykiwać 'Seveeeeen Dayyys'. Krzysiek był zaspany albo nigdy wcześniej tego nie oglądał, bo stwierdził tylko, że nic takiego nie zamawiał. Tym razem żart się nie udał. Leżała na jego ramieniu, powoli przysypiając:
- Miałabyś ochotę wybrać się ze mną na bal inauguracyjny ?
- Czemu nie... - odpowiedziała nie do końca świadoma. Zapomniała o Thomasie.
Gdy upewnił się, że śpi, powoli ułożył ją na kanapie i podłożył pod głowę poduszkę. Delikatnie ucałował w policzek, po czym przysunął persa bliżej niej. Malec przeciągnął łapką po jej policzku:
- Manieek... - wyszeptała przez sen.
"No to mamy imię" - pomyślał zadowolony, by jak najszybciej podzielić się z Kubą tym, czego się dowiedział.
~*~
Przepraszam za błędy, ale naprawdę nie mam już siły sprawdzać :c
Lecę na mecz Śląska... A co do piłki... Jestem naprawdę dumna z wczorajszej drugiej połowy Legionistów i gola Kosy <3
http://you--belong---with--me.blogspot.com - prolog :)
Pozdrawiam i do następnego :*